wtorek, 9 sierpnia 2011

Z serii bitwy wojny trzynastoletniej. Bitwa pod Chojnicami, największa wiktoria Zakonu.

Bitwa pod Chojnicami 18 września 1454.
Jedna z pierwszych pod względem liczebności jak i znaczenia politycznego w tym czasie bitwy wojny trzynastoletniej, zakończona zwycięstwem wojsk zaciężnych strony krzyżackiej nad przegniłym rycerstwem polskim pospolitego ruszenia :P.
Przed bitwą.

Krzyżakom owym okresie nie było łatwo, w rękach zakonu pozostawały tylko Malbork, Ryn, Pisz, Ełk i Chojnice. Jednak Krzyżacy nie powiedzieli ostatniego słowa i rozpoczęli na szeroką skalę rekrutację, rejonem koncentracji obrano Świdwin, gdzie już 14 września armia zaciężnych ruszyła na odsiecz Chojnicom.
Krzyżacy dysponowali armią składającą się z około 9000 jazdy i 6000 piechoty pod dowództwem jednego z najlepszych dowódców wojskowym tego okresu Bernarda Szumborskiego.

Strona polska ze związkiem pruskim zdawała sobie sprawę że na pierwszym miejscu trzeba zdobyć Chojnice. Wynikało to z tego, że zbierające się armie odsieczowe w pierwszej kolejności będzie kierować się do jedynej twierdzy krzyżackiej leżąca na lewym brzegu Wisły.
Dlatego też należało bezwzględnie opanować twierdze by uniemożliwić zakonowi połączenie się z armią idącą z odsieczą

Miasto oblegane było już od połowy marca 1454 roku przez pospolite ruszenie Związku Pruskiego zaś już w kwietniu dołączyły oddziały zaciężne Gdańska i pod koniec przybyły wojska pospolitego ruszenia z polski.
 Ogółem wojska koalicji dysponowały 16 000 jazdy i parę tysięcy piechoty, w tym 500 najemników z Gdańska oraz 2000 najemników pruskich. Na nieszczęście dla wojsk koalicji dowodził młody nie doświadczony Kazimierz IV Jagiellończyk.

Bitwa
 I etap bitwy.
Polacy liczyli na to, że o losach bitwy rozstrzygnie w tradycyjny sposób ciężka polska kawaleria i nie zajęli się organizacją jednostek artylerii bądź większych jednostek piechoty. Bernard Szumborski zastosował jednak zupełnie inną strategię bitwy, niż założyła strona polska.
Na początku wszystko odbywało się tak, jak oczekiwał tego Kazimierz Jagiellończyk. Polska ciężka kawaleria szarżowała skutecznie, przerywając linię krzyżacką, zabijając księcia piastowskiego Rudolfa Żagańskiego i biorąc do niewoli po ciężkiej walce Szumborskiego. Kawaleria krzyżacka próbowała przerwać linię polską i uciec w kierunku Chojnic, jednak piechota skupiona w krzyżackim obozie taborowym woru husyckiego stawiła opór jednostkom kawalerii polskiej.
Sytuacja nie wyglądała dobrze dla Krzyżaków, duża część wojsk byłą zmęczona bitwą a sam dowódca był w rękach wroga. Dla pospolitej armii taka sytuacja oznaczała by koniec bitwy i dla Krzyżaków następstwa porażki byłby tragiczne.
 II etap bitwy.
Sytuacja dla koalicji była idealna, zniszczyli linie kawalerii Krzyżackiej i pojmali samego dowódce a resztka wojsk krzyżackich skryła się w obozie taborowym broniąc się przed polakami.
Jednak historia lubi płatać figle i nigdy niczego nie można być pewnym podczas walki. Niespodziewany atak załogi zamku chojnickiego na tyły polskiej armii i obozy wojsk koalicji wywołał panikę na niespotykaną skalę, sam Szumborski uciekł z obozu polaków i dołączył do walczących wojsk. Setki żołnierzy koalicji zginęło stratowanych w ucieczce lub utopiło się na pobliskich bagnach. Sam król ratował się ucieczką ponieważ nie mógł opanować paniki swoich wojsk przed pogromem krzyżackim. Widać tutaj już znikomy autorytet króla polskiego nad rycerstwem pospolitego ruszenia co zaowocuję w przyszłości problemy dla Rzeczpospolitej.

  Po bitwie
Polska porażka była ogromna - 3000 ciał zostało na polu bitwy - zginęło wielu znakomitych rycerzy, m.in. Jan z Rożnowa, starosta kolski, najmłodszy syn Zawiszy Czarnego. Krzyżacy pojmali też 300 rycerzy, w tym trzech dowódców: Mikołaja Szarlejskiego, Łukasza Górkę i Wojciecha Kostkę.
Po stronie krzyżackiej straty były minimalne: zginęło zaledwie 100 rycerzy.
Następstwa klęski Chojnickiej dla dalszych losów wojny były ogromne, na wiadomość o klęsce wojsk koalicji wiele miast i zamków porzuciło sprawę związkową i poddało się Krzyżakom, m.in. leżące wzdłuż lewej strony wisły Gniew, Sztum i Tczew.
Klęska uwidoczniła także problemy polskiej wojskowości szczególnie przestarzałej myśli wojsk pospolitego ruszenia, co w przyszłych latach konfliktu da o sobie znać bezwartościowość tego typu formacji przeciw wyspecjalizowanym wojskom zaciężnym. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz